Bez nerwów byłoby nudno. Piast pokonuje Miedziankę
W to niezwykle ciepłe popołudnie na stadion przy Okrzei zawitała lednicka Miedzianka, która w ramach 26. kolejki Lotto Ekstraklasy podejmowała Piasta Gliwice. Gospodarze do spotkania z tegorocznym beniaminkiem podchodzili w znakomitych nastrojach, po wygranych derbach, będących zwieńczeniem zwycięskiej passy niebiesko-czerwonych.
Gliwiczanie zaczęli z wysokiego C, bo strzelanie mógł już w pierwszej minucie mógł rozpocząć Martin Konczkowski, lecz piłka po jego uderzeniu po ziemi, niemalże musnęła dłuższy słupek bramki strzeżonej przez Antona Kanibołockiego.
Serce kibiców Miedzi w minucie 21 z wiadomych powodów zabiło mocniej, bo do strzału z okolic 20 metra złożył się Petteri Forsell, jednak piłkę po strzale Fina spokojnie odprowadził wzrokiem Frantisek Plach.
Mimo optycznej przewagi Piasta, na następną godną uwagi sytuację musieliśmy czekać do 35 minuty, kiedy to dośrodkowanie Toma Hateley’a zamieniło się w groźny centro-strzał, z wybronieniem którego sporo kłopotów miał bramkarz Miedzianki.
Prawdziwa eksplozja emocji miała jednak miejsce cztery minuty później, po wrzutce na głowę wyprzedzającego obrońców Piotra Parzyszka. Gliwicki „El Pistolero” zamiast strzelać, delikatnie przelobował golkipera gości i wyłożył Felixowi piłkę na pustą bramkę. Hiszpan nie zawahał się i mieliśmy 1:0.
Po przerwie obraz spotkania nie zmienił się znacząco. Miedź się starała, ale to Piast dominował. Odzwierciedlenie dla takiego stanu rzeczy miało miejsce w 61. minucie, w której fenomenalnym rajdem po prawym skrzydle popisał się Martin Konczkowski. Ominął dwóch obrońców i bez problemu znalazł podaniem po ziemi Piotra Parzyszka, dla którego wykończenie z tego miejsca było już tylko formalnością. Mieliśmy 2:0, a trybuny niosły GKS po więcej.
Wydawać by się mogło, że Piastunki kontrolują mecz, lecz w 70 minucie gliwiczanie zupełnie niepotrzebnie narobili sobie problemów, bo wtedy ten, który nieraz już ratował Miedź, Petteri Forsell płaskim strzale zza pola karnego nie dał szans bramkarzowi Piasta.
Ten gol wniósł nieco nerwowości w końcówce, jednak niebiesko-czerwonym udało się „dowieźć” prowadzenie do końca, tym samym pieczętując serię pięciu wygranych meczów pod rząd. Każdy z zawodników Piasta dał z siebie sto procent, ale na szczególną pochwałę zasłużyli Martin Konczkowski i Jorge Felix. Miejmy nadzieję, że taką samą klasę Piast zaprezentuje 29 marca nad morzem, podczas wyjazdowego meczu z liderem, Lechią Gdańsk. Przypominamy, że Stowarzyszenie Piastoholicy organizuje wyjazd na to spotkanie, którego koszt wynosi zaledwie 115 złotych.
dla mnie bomba! Parzyszek dziś waleczny, to samo Felix. Gratulacje dla Koczkowskiego, Kirkeskow pewny a najpewniejszy z tyłu Czerwiński, Wszyscy byli bomba!