Valencia lekarstwem na strzelecką impotencję

Muszę przyznać, że przez zeszły sezon postrzegałem Valencię jako „jeźdźca bez głowy”. Fakt, potrafił zrobić „wiatr” na skrzydle, ale nic większego z tego nie wynikało.
W 26 meczach (Ekstraklasa i Puchar Polski) zdobył 3 bramki i nie zanotował żadnej asysty. Był wystawiany jako lewy napastnik/skrzydłowy w większości gier. Czasami grał na prawym skrzydle. Kluczem do sukcesu okazało się przesunięcie go do środka, za wysuniętego napastnika.
Dzięki temu zdobył już dwa gole i asystę w trzech pierwszych meczach sezonu. Godnie zastępuje Sase Zivca i wyręcza ze zdobywania goli nominalnych napastników.
Warto dodać, że nie jest piłkarzem z łapanki zakontraktowanym na rok, czy też wypożyczonym. Z Piastem wiąże go kontrakt do 2021 roku, a więc jeżeli utrzyma formę i nie przytrafi mu się kontuzja, to Niebiesko-czerwoni będą mogli zarobić na nim przyzwoite pieniądze.
Musimy pamiętać, że to dopiero początek sezonu i z biegiem czasu rywale będą mieli więcej materiału, aby go rozpracować. Z drugiej strony Valencia, jak na piłkarza z Ameryki Południowej przystało, jest zawodnikiem nieszablonowym, a takich na naszym „podwórku” jest mało.