„Chcemy być czarnym koniem do końca sezonu”.

Patryk Dziczek: Nie zatrzymujemy się, dążymy do tego, aby być jak najwyżej w tabeli. – oznajmił w stolicy młody pomocnik gliwiczan.
W ubiegłą sobotę piłkarze gliwickiego klubu dokonali nie lada wyczynu. – Po raz pierwszy wygraliśmy mecz na trudnym terenie w Warszawie.
„Tutaj na Legii zawsze grało się ciężko, teraz mamy trzy punkty”. – powiedział po historycznym triumfie Piastunek przy Łazienkowskiej Patryk Dziczek. Podopieczni Waldemara Fornalika ograli Legionistów 1-0, ale ich zwycięstwo mogło być bardziej okazałe. – „Szkoda, że nie padło więcej bramek, ale najważniejsze, że wracamy do Gliwic z trzema punktami. W niektórych sytuacjach zabrakło nam skuteczności. Może zimnej krwi. Joel Valencia trafił w słupek, Tom Hateley oddał świetny strzał z lewej nogi, gdzie bramkarzy rywali odbił o poprzeczkę. Mamy jednak z czego się cieszyć. Zapisujemy się w małej historii, więc ta wygrana cieszy podwójnie. Każdy oddał serce na boisku”. – mówił z ogromną radością wychowanek Piasta.
Ekipa z Okrzei traci teraz tylko punkt do objęcia pozycji lidera. Pozostały jeszcze trzy kolejki do rozegrania i sprawa mistrzostwa wciąż jest otwarta. Doskonale zdają sobie z tego sprawę Niebiesko-Czerwoni. – „Uważam, że jest w naszym zasięgu i musimy powiedzieć to sobie otwarcie.” – stwierdził 21-latek.
W rudzie finałowej gliwiczanie grają momentami niemal perfekcyjnie. Dotychczas we wszystkich czterech meczach mogli się cieszyć ze zwycięstwa. Duża w tym zasługa linii defensywnej, która pozwoliła rywalom na tym etapie rozgrywek tylko raz strzelić gola i to właśnie ona może się okazać kluczem do końcowego sukcesu. – „Na pewno poprawiliśmy naszą grę w defensywie. Jesteśmy skonsolidowani, wiemy jak mamy się ustawić, kiedy iść do pressingu, a kiedy przeczekać rywala. Myślę, że dobrze to wygląda. Jeśli jedna osoba popełni błąd, to zaraz ktoś go naprawi. Bardzo fajnie, że jest taka asekuracja. Po raz kolejny, w tym spotkaniu, było widać, że w tym składzie rozumiemy się bez słów”. – zakończył ”Dziku”.