Jeden punkt po słabym meczu przy Okrzei.
19 października Piast Gliwice podejmował u siebie gdańską Lechię. Po 11 kolejkach Lotto Ekstraklasy gliwiczanie zajmowali 5 miejsce tracąc zaledwie jeden punkt do lidera, przeciwko któremu przyszło im się mierzyć.
Jak można się było spodziewać mecz od początku był bardzo wyrównany i pełen nerwowości po obu stronach. Pierwsza groźna akcja gości miała miejsce dopiero w 24 minucie, po zamieszaniu w polu karnym płaskim strzałem po ziemi próbował pokonać Szmatułę Michalak, jednak czujność w tej sytuacji zachował golkiper gospodarzy.
Piastunki nie kazały długo czekać na odpowiedź. Już 4 minuty później po pomyłce Vitorii w pole karne wpadł Joel Valencia. Obrońca Lechii próbował naprawić swój błąd, jednak zagrał nieprzepisowo, a sędzia Krzysztof Jakubik wskazał na wapno. Do rzutu karnego pewnie podszedł Aleksandar Sedlar, który zupełnie zmylił bramkarza gości i mieliśmy 1:0 dla Piasta. To już druga bramka z jedenastu metrów zdobyta przez defensora niebiesko-czerwonych w tym sezonie.
Przed gwizdkiem na przerwę prowadzenie próbowali jeszcze podwyższyć Valencia i Badia, lecz żadnemu z nich nie udało się oddać celnego strzału. Po niezbyt porywających czterdziestu pięciu minutach obie drużyny udały się do szatni na poważną rozmowę ze szkoleniowcami. Gra piastunek mimo prowadzenia, pozostawiała wiele do życzenia. Wrzutki Piasta zbyt rzadko trafiały do adresatów. Piłkarze Fornalika popełniali też wiele prostych błędów w rozegraniu, które przy lepszej dyspozycji gdańszczan kończyłyby się utratą gola.
Druga połowa nie przyniosła niestety dużej zmiany grze jednych i drugich. Na ciekawą akcję musieliśmy czekać aż do 68 minuty, kiedy to Lechia starała się uprzykrzyć życie gliwiczan, na szczęście strzał Jakuba Araka poszybował obok słupka. Natomiast piłkarze Piasta dali o sobie znać dopiero 10 minut poźniej. Valencia wycofał na przedpole do Jodłowca, ten jednak fatalnie przestrzelił. Ciekawiej zrobiło się na 10 minut przed końcem spotkania, po zamieszaniu w polu karnym gdańszczan z główki spróbował „Papen”, ale jego uderzenie było zbyt lekkie, by zaskoczyć Alomerovicia.
Słaba gra gliwiczan dała o sobie znać 7 minut później. Po niepotrzebnej stracie w środku pola piłkę w pole karne dograł Patryk Lipski, a świetną sytuację wykorzystał Lukas Haraslin, dając podopiecznym trenera Stokowca wyrównanie. Mimo iż sędzia Tomasz Jakubik doliczył do regulaminowego czasu gry aż 4 minuty, żadnej z drużyn nie udało się wyrwać pełnej puli punktów.
Spotkanie okazało się typowym „ekstraklasowym szlagierem”, który miał zachwycać, a swoim poziomem sięgnął dna. Piłkarze GKSu muszą wziąć się do roboty, jeżeli chcą umocnić swoją pozycję w czołówce, gdzie obserwujemy coraz większy ścisk. Gliwiczanie zdobywając jeden punkt tymczasowo plasują się na trzecim miejscu w tabeli, natomiast Lechia coraz wygodniej rozsiada się na fotelu lidera.